Sirith
Liczba postów : 5
| Temat: So call me maybe Pon Paź 27, 2014 10:42 pm | |
| Dane personalne Imię:
Aka-Manah jako imię nadane, co w staroperskim oznacza złą wolę, bezpośrednio odnosząc się do podstaw jego bytu. Czasami przedstawiany jako Akoman lub Akvir. Na co dzień zaś przedstawia się jako Amir, gdyż dobrze jest mieć ludzko brzmiące imię.
Nazwisko:
Shuqayri, jak wyżej.
Pseudonim:
Sirith, ot i aż, bez szczególnego znaczenia. Narodziło się najpewniej któregoś suto zakrapianego alkoholem wieczora, gdzie nawet najdziwniejsza myśl znajduje pełne zrozumienia pomruki, zaś nieskładne, bełkotliwe zdania wypowiadane są niczym mowa prezydenta.
Rasa:
Demon, arcydewem później zwany.
Przynależność:
Wbrew wszystkiemu, jest mieszkańcem. Tak zwyczajnie. Docenia mniejsze czy większe przyjemności dnia codziennego, jest przykładnym sąsiadem i pracownikiem. Do czasu.
Wiek:
Ktoś mógłby lakonicznie powiedzieć, że narodził się wraz z pierwszą złą, ludzką myślą, ktoś inny, że to całkiem interesujące, iż zła wola ma orientalno-południowy typ urody, poprzestańmy jednak na twierdzeniu, że coraz bliżej mu do 4 tysiąclecia istnienia. Fizycznie zaś jest pełnym wigoru trzydziestolatkiem
Zawód:
KSIĘGARZ Cóż, pracuje w księgarni, będącej filią jednej z większych sieci, na czymś w rodzaju stanowiska kierowniczego: odpowiada przed ‘szefostwem’, dokonuje rozliczeń, zatrudnia sprzedawców i w ogóle odpowiada za wszystko, co księgarni dotyczy. Dostawy, wystawy, krążenie między stosami książek i doradzanie klientom, bądź wyszukiwanie konkretów. A że budynek jest spory, bo ma aż piętro i nawet kafejka jest na górze… Nie przeszkadza mu to, nawet lubi tą prace. Dostęp do książek maści wszelakiej (w tym dużej ilości woluminów obcojęzycznych) oraz kanapa na zapleczu stwarzają całkiem niezłe warunki.
Oczywiście mądry człowiek wie, czy w pudełku jest schowane szkiełko czy perła i łatwo się domyślić, że ' księgarz' to tytuł o dwojakim znaczeniu. Swoją pasje do zbierania książek rozwijał od bardzo, bardzo dawna, co zaowocowało tym, że cały jeden pokój w jego mieszkaniu po sufit wypełniony jest książkami, a i w księgarni ma swój prywatny zbiór, z dala od ciekawskich oczu. Żart polega na tym, że poszczególne woluminy byłyby wystarczającym argumentem, żeby Watykan urządził mu prywatną krucjatę, a piekielna inkwizycja wpadła do domu oknami. Lepkie palce, parę kłamstw za dużo, tego typu sprawy. Także o ile ludzi zaopatruje w książki niewinne i powszechnie lubiane, tak stali klienci, świadomi tego, że czasami biega ze skrzydłami i rozrzuca iskry niczym bożonarodzeniowy stroik, mogą się cieszyć gorrrrrącym towarem prosto z... Głębi. Takie podręczniki czarnej magii czy Kamasutra wydanie 'hard' rozchodzą się całkiem nieźle dla przykładu..
Usposobienie "You hit me once I hit you back You gave a kick I gave a slap"
Najwyższa wartość: W O L N O Ś Ć - zanim jednak ktoś uzna go za pacyfistę i chodzące po ziemii dziwo, należy sprecyzować, że szanuje sobie możliwość swobodnej decyzji co do swojego postępowania, zarówno w kwestiach zupełnie prywatnych jak i kontaktach międzyludzkich, wraz z absolutnym brakiem odpowiedzialności za to, co wydarzy się później. Swojej wolności nie da zagarnąć i o ile nie będzie dobrego powodu by czynić inaczej, będzie się szarpał we wszelkich okowach, kombinował, aż w końcu wyrwie się na wolność, hasać wolny niczym sarenka czy inna gazela.
Charakter: Jeśli cokolwiek miałoby go wyróżnić z całego rodzeństwa, to z pewnością był to spokój, czasem nazywany powściągliwością, częściej lenistwem; żadnej z tych nazw nie negował ani nie podpowiadał, zyskując kolejną ceche – śladowe ilości obojętności, ustępującej polemice na mało ważne w życiu tematy. Zwykle zresztą doprawionej nutką zwodzenia i nieświadomym irytowaniem strony drugiej. Oczywiście zdarzały mu się akty okrucieństwa, jednak zawsze okraszone były one szerokim uśmiechem istoty patrzącej daleko dalej, aniżeli ulotne ludzie istnienia, tak zupełnie nieświadome otaczającej ich rzeczywistości. Być może dlatego był pierwszym wśród swojego rodzeństwa, ponieważ nie musiał mówić, żeby budzić grozę. Bali się go, wszyscy bali się szaleństwa wpisanego w czarne oczy, bali się tych lekko wygiętych usteczek, z których słowa płynęły równie gładko, co wlewana w umysł trucizna. Całkiem żywo reaguje na otaczający go świat, z przyjemnością widząc sobie jako czynnego członka ich małych społeczności. Kiedyś trzeba było dojść do wniosku, że niszczenie ludzkości jest na swój sposób bezcelowe – dostarczali równie dużo zabawy podnosząc się z upadków, co regularne podpalanie kopców z mrówkami i dobijanie uciekinierów przypadkowo rzuconym kamieniem lub strumieniem wody. Gdzieś tam cynik, łagodny bo łagodny, tak samo jak złośliwość, której nie potrafi się pozbyć. Dość ciekawe zestawienie hedonisty ze stoikiem, wraz z domieszką gorącej, orientalnej krwi. Inną rzeczą, która wyróżnia go na tle swych... Pobratymców, jest to, że nie okazuje ludziom czy innym istotom pogardy. Przynajmniej do momentu, kiedy wymaga tego sytuacja. A nawet wtedy nie zawsze. Niefrasobliwość? Możliwe. Odnosi się wrażenie, że jest całkiem miły, uprzejmy i w ogóle do rany przyłóż, co w połączeniu z dość spokojnym podejściem tworzy mieszankę cokolwiek dziwną, w odczuciu najprawdziwszych i najmroczniejszych demonów które na śniadanie jadają tylko krwiste mięso dziewic. Rodzina wie, że dwulicowy z niego skurczybyk i niewiele ma wspólnego z byciem miłym. Działa wedle swojego kaprysu a jeśli ten zakłada, że jednostce podobają się konkretne zachowania, będzie podręcznikowym przykładem obywatelskiej szarości lub marginesowej ekstrawagancji. Nie należy mu ufać. Wpycha sztylet w najmniej oczekiwanym momencie albo podkłada noge tam, gdzie wymagana jest największa precyzja. Widzi i akceptuje świat takim, jakim jest. Tylko dlatego, że przyjęto pewne k o n w e n a n s e, odgórnie narzucające pewne reguły zachowania nie znaczy, że zrezygnuje z korzyści płynących z faktu, że ze starości raczej nie umrze. Interesuje się nowinkami i jest na bieżąco z wynalazkami wszelakimi, o których nie śniło się ludziom w czasach, które można by opisać jako jego dzieciństwo. Kiedyś w nielubiane dziecko rzucało się kamieniem, dzisiaj wrzuca się do internetu obelżywy tekst. Skrajnie niezdolny do zachowania monogamii, chyba nie zdarzyło mu się jeszcze zaznać, osławionej w niezliczonej ilości poematów (z których większość naszych czasów nie dotrwała, ale ciągle zastępują je nowe), prawdziwej miłości i, żeby nie skłamać, specjalnie jej nie szuka – w pełni zadowala się tą cielesną, stanowią jeden z filarów życia codziennego. Nic nie odpręża bardziej, niż niezobowiązujący seks z osobą, której imienia nie trzeba następnego dnia pamiętać. Wie, jak uwieść i sprawia mu niemałą przyjemność polowanie na ofiarę, jeśli tylko gra jest warta fantu. O dłuższym ‘związku’ z kimkolwiek przesądzało zwykle przyzwyczajenie lub wspólnie dzielony metraż, a zabijały je zbytnie zaangażowanie drugiej strony, która wyobrażała sobie cholera wie co. Jeśli dawał prezenty, nawet te drogie, czynił to dlatego, że chciał, że wiedział, że ta osoba tego pożąda, wreszcie, bo mógł, ku własnej egoistycznej satysfakcji. Ulatniał się również bez żadnych wyrzutów sumienia. W gruncie rzeczy pozostaje demonem i nigdy się tego nie wypierał. Nie da się przegapić leniwej ironii wpisanej w jego jestestwo, zaś śladowe ilości dumy, trzymającej wyjątkowo giętki kręgosłup moralny (jakież zabawne, wymyślone przez ludzi określenie) pozwalają mu na życie wśród ludzi, bez dążenia do wywołania apokalipsy bądź wszechogarniającej pogardy wobec nich. Honor? Słyszał to pojęcie, owszem. Ze stosowaniem bywa różnie. Ciągle komplikuje życia postronnych ludzi, czasem bezwiednie, czasem celowo. W kontaktach z osobami które lubi zdarza mu się zachowywać po dziecięcemu, to jest boczyć o głupoty lub udawać obrażonego, jakkolwiek dopóki wyraźnie to manifestuje, nie jest to rzecz poważna. Osoba, która doprowadziłaby tego leniwego kocura do furii, mogłaby dokładnie w tym samym momencie zacząć mówić o sobie w czasie przeszłym. Nie bez powodu wszelkie kataklizmy żywiołowe noszą ludzkie imiona. Mściwy, kiedy wymaga tego sytuacja. Nigdy nie atakuje pierwszy. Przemawia za tym nie tyle pacyfizm, co chłodna kalkulacja. Raz czy dwa miał okazje usłyszeć, że ‘zamiast zerkać tymi świętojebliwymi oczkami mógłby w końcu porządnie przyłożyć’, ale zbywał to wzruszeniem ramion. Potyczki słowne po dziś dzień pozostają jego ulubioną formą rozwiązywania problemów, nie mówiąc o tym, że nie istnieje coś takiego, jak temat tabu ani poczucie jedności czy solidarności ze swoją rasą. Ludzką też nie. To się chyba egoizm nazywa. Przyjaźnie sobie szanuje, w gruncie rzeczy jako takich pozostało mu już niewiele. Część dawnych towarzyszy wciągnął chyba eter, reszta zaszyła się gdzieś, opłakując dni dawnej chwały, a on żyje dalej, kupuje rano bułki i oddaje się swoim pasjom.
Zalety:
○ całkiem nieźle gotuje, chociaż już parę razy zdarzyło się, że konstruktywna krytyka zawierała oskarżenie co do ilości stosowanych przypraw. Wiecie jak to mówią, dobry kebab... (nie żeby kebaby robił czy lubił) ○ masło masło masło chaos ○ przebrzydły z niego kłamca, oj tak, staruszkom z sąsiedztwa wmawia, że te wrzaski i krzyki i, olaboga, jęki to wcale nie z jego mieszkania ○ rekreacyjnie wspina się na budynki
Wady:
- Czasami zdarzy mu się przesadzić. Czasami jest bardziej mściwy, niż wymaga tego sytuacja, czasami przekracza granice, przyłoży cudzą głową o ścianę o jeden raz za mocno i za nic ma oburzenie. Czasami dopnie swego, choćby miało to wymagać spalenia połowy miasta. Przesadyzm okolicznościowy.
- Z drugiej strony, jego stoicyzm również uważany jest za wadę, głównie dlatego że nosi znamiona beznamiętności. Nie reaguje gwałtownie, nie potrafi się przejąć jak, tak część ludzi tego wymaga, wszystko da się zrobić, wszystko jest na luzie. A wiemy, że nie zawsze jest.
- Nie potrafi stworzyć stałego związku, zapomina oddzwonić, dać znać, pokazać że mu zależy; a czasem porzuca zabawkę tylko dlatego, że ta swoim zachowaniem uderzyła w jakąś nigdy nie wypowiedzianą kwestie.
- Jak każda złośliwa łajza nie bierze odpowiedzialności za swoje działania, dlatego raz puszczone w ruch ziarna obłędu zasiane w ludzkich umysłach i co słabszych hybryd wybuchają szaleństwem w momentach, których sam nie jest w stanie przewidzieć. A teraz dzieci, powtarzajcie za mną ' NIEODPOWIEDZIALNY'.
Słabości:
- Odczuwa jako taki wstręt do broni palnej, co w dzisiejszych czasach uznawane jest za skrajne zdziwaczenie. Nie lubi i kropka, nie tknie tego badziewia.
- Papierosy i kawa. Każdy jest od czegoś uzależniony. Dzień wydaje się stracony i przekłada na zły humor demoniszcza, jeśli nie otrzyma określonej dawki tychże używek.
- Momentami wychodzi z niego mała, puszczalska dziwka, o dobieraniu się do cudzej własności nie mówiąc. Tym bardziej łatwo go skusić, jeśli druga strona zaprawiona jest w uwodzeniu i właściwym wykorzystaniu rąk oraz ust. Albo zgrywa niewinną, tak, niewinność działa jak wabik, jak światło na ćmę, aż się prosić, żeby wsadzić w to ręce i zdeprawować.
Aparycja
Wygląd zewnętrzny:
Pierwszym niewątpliwym wyróżnikiem na tle bladolicych współtwórców życia codziennego jest jego śniada cera, gdzie daleko mu do burobłotnych odcieni skóry. Raczej przypomina osobę która sporo czasu spędza na słońcu, równomiernie się opalając. Południowy typ urody oraz dokładniejsza obdukcja pozwala na stwierdzenie co następuje: mężczyzna, w grupie wiekowej 25-30, z łagodnym uchyleniem w stronę liczby dalszej, sto osiemdziesiąt siedem centymetrów wzrostu przy osiemdziesięciu dwóch kilogramach wagi, urodzony w którymś z krajów Bliskiego Wschodu, orientem zwanego. Wyraźnie męski typ budowy ciała, o szerokich ramionach oraz wąskich biodrach. Inną rzeczą jest zadbana muskulatura, jakkolwiek daleko mu do miana hodowanego na sterydach osiłka z łysą pałą: cieszy oko i dotyk (to drugie nawet chętniej dzieli!), unikając nadmiernego rozrostu tkanki tłuszczowej przez jogging czy basen, rzadziej uciekanie przed zirytowaną pełnoprawną połówką jedno nocnego partnera. Dłonie z łagodną tendencja do przesuszania się, o długich palcach, chociaż ciężko mówić o jakiekolwiek zbieżności z damskimi. Dość wyraźnie odznacza się w nim orientalne pochodzenie – stosunkowo ostre, drapieżne rysy twarzy, trójkątna twarz zakończona krótką, czarną bródką, praktycznie czarne, kocie oczy, otoczone ciemnymi rzęsami, bez fajerwerków pod tym względem. Wąskie usta wygięte są zwykle w leniwym uśmiechu. Wszystko to w akompaniamencie ciemnobrązowych włosów, układających się w miękkie fale, a co krótsze pasemka przy karku i czole skręcają się w loczki. Najdłuższe pasma sięgają ramion, krótsze tworzą dość bujną grzywę. Zwykle spina je w niski kucyk. W prawym uchu posiada trzy kolczyki, w lewym dwa. Po całym ciele ma rozsiane niewielkie pieprzyki jak i blizny, z czego dwie największe znajdują się równolegle na łopatkach – stosunkowo rozległe w pionie, odcinające się od reszty skóry jaśniejszym kolorem. Co do ubioru, preferuje kolory ciemne, zwykle koszule i dobrane do nich spodnie materiałowe. Jeans toleruje tylko w postaci krótkich spodenek na tyłkach młodych panienek.
Znaki szczególne:
#Czasami dzieciarnia biega za nim wrzeszcząc coś o Allahu i wybuchach, ale uparcie ten fakt ignoruje. A poważniej, jego skrzydła, czarne jak smoła, wydają się być miejscami materią żywą bądź też, mówiąc dosadniej, dymią się.
#Mówi się, że w naturze czarne oczy nie występują, jednak jego zbieżność z naturą kończy się na organicznej uprawie mięty w doniczce na parapecie w kuchni.
Informacje poboczne
Życiowe motto:
'Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa.' - Wbrew wszelkim pozorom za każdym przekonaniem stoi pewna historia i wyciągnięte z niej doświadczenie.
I właśnie dlatego drogie dzieci wujek Amir zaleca noszenie perfumu i zapalniczki, bo jak nie umie się samemu wyczarować fireballa, to trzeba sobie radzić.
Ciekawostki:
- Nie szaleje już na miarę lat swojej młodości, ale zachował pewne specyficzne... zdolności, nazwijmy to ładnie, podsuwania subtelnych sugestii. Ludzki umysł jest niczym najtrudniejsza układanka, a on może poszczycić się zdolnością manipulacji poszczególnymi jej elementami, tak by ofiara nie wiedziała co i kiedy ją kopnęło. Każdy podlejszy telepata może komuś wrzucić do głowy myśl 'skocz z tego mostu'. Każdy wprawiony w bojach wie, że to długotrwały proces, od zmiany postrzegania pewnych kwestii, przez niszczenie kontaktów z osobami bliskimi ofierze, wreszcie podsunięcie ostatniej, desperackiej myśli. A potem już tylko obserwowanie, jak dzieło się dokonuje. Odradzamy długotrwałe stosowanie bez konsultacji z lekarzem, można wpaść w ciężką nerwice albo wylądować w jego łóżku.
- Księgarnia to tylko sposób na odwrócenie uwagi. Zawsze może zgrywać zajętego swoją pracą, jakby była to najważniejsza rzecz na świecie. Po przyjacielsku świadczy usługi wszelakie, najczęściej odnoszące się do wyjątkowego wachlarza zdolności. Oczywiście, nic za darmo. Ani też zbyt często. Zwłaszcza jednej osobie zwykł świadczyć usługi.
Historia:
Wracając do wspomnianego bycia arcydewem – jakkolwiek na chwile obecną odpowiadałoby bardziej wyraziste ‘złośliwy chochlik’, jest i pozostaje demonem, drugim tworem czy też dzieckiem Ahrimana, zaratustrańskiego Szatana bądź, po prostu, kolejnego z piekielnych pomiotów. Bliźniaczy brat Varuna, demona pożądania, toteż nie da się przegapić wyraźnej dawki wyuzdanych myśli, jakie miały udział przy jego narodzinach. Aka-Manah, czy też akem-manah oznacza złe myśli bądź złą wole. Zrodzony z najplugawszych, najobrzydliwszych i najciemniejszych ludzkich myśli oraz intencji od zawsze wywoływał między nimi konflikty, przywodził do szaleństwa lub obserwował, jak za sprawą niewinnych manipulacji spokojne miasta ulegają paranoi wzajemnych podejrzeń i oskarżeń. Znacie to uczucie, kiedy macie ochotę zrobić coś niedozwolonego i towarzyszy temu wrażenie łaskotania po łydce? Na przykład... Przejść na czerwonym świetle? Cóż, bardzo prawdopodobne, że stał wówczas niedaleko albo zerkał zza witryny sklepowej. Nie musiał używać słów – zwykle wystarczało, że pojawiał się gdzieś, by napięcia międzyludzkie osiągały punkt krytyczny i dochodziło od morderstw czy innych, równie nieprzyjemnych zdarzeń. Nasilał lęki, obawy, każde negatywne uczucie stawało się pożywką dla podsuwanych ludziom myśli. Znał przecież każdą ich słabość. Wpędzał ich w sidła obłędu, aż stawali się bezmyślnymi, zaszczutymi bestiami, które w każdym dostrzegały zagrożenie, nie potrafiąc dojrzeć, że największe ukrywa się w ich własnym cieniu. Szybko zrozumiał panujące światem zasady, dlatego też zwykle celował w osoby posiadające władze i posłuch. Ich decyzje rodziły katastrofalne skutki. Ma na swoim koncie więcej buntów i krwawych masakr, niż liczy sobie w chwili obecnej lat. Chociażby spalenie Persepolis było jego udziałem. Wystarczyła niewinna sugestia, podana niemal równie lekko, co kolejny puchar wina, gdy z pełną wygodą mościł się na poduszkach niedaleko Aleksandra - „Niech to miasto spłonie”. Dopóki wyglądem nie zaczął przypominać młodego mężczyzny miast małoletniego podrostka, jego ofiarami padały również dzieci, na których zwykle odbijały się jedynie poczynania dorosłych. Często obdarzały go swoją ufnością, uważając, że rówieśnik czy też ledwie starszy chłopiec jest idealnym kompanem rozmów i zabaw. Ich ufność stawała się ich własną zgubą. Zsyłał na nie nocne koszmary, w których widziały własną śmierć, wielokrotnie, do momentu, w którym były utwierdzone w przekonaniu, że w taki oto sposób umrą, aż traciły wszelką radość z życia. Widziały wojny, które może nigdy nie miały nadejść, ale prędzej czy później dosięgały ich, wyjawiał im grzechy i sekrety dorosłych. Kryjąc się w ciemnościach pokoi szeptał o rzeczach nieprzeznaczonych dla małoletnich umysłów. Niedojrzałe jeszcze ciała trawiło pożądanie, gdy dowiadywały się, co też takiego rodzice robią, gdy pociechy zasypiają albo jak żołnierze radzą sobie z wyjątkowo ładnymi dziewkami. Gniły za życia, by wyrosnąć na zniszczonych dorosłych. Co do wspomnianych już żołnierzy, najoględniej mówiąc, jeśli towarzyszył przypadkiem przemarszowi wojsk, należało być pewnym, że żadne miasto nie obejdzie się bez oblężenia, a czy kobieta miała lat 9 czy 50, ustawiał się do niej długi sznur mężczyzn pełnych najbardziej wyuzdanych myśli. Robił z nich dewiantów i okrutników. Przelatywał przez miasto niczym choroba – jednak skutki nie ustępowały, gdy odchodził. Oczywiście dziś już nie jest aż tak aktywny jak dawniej, jakkolwiek trzeba się liczyć z faktem, ze terroryści są przy nim małym zagrożeniem. Uderza przecież nie w ludzkie ciała, ale umysły, nie pozostawiając żadnych namacalnych śladów swojej bytności tam. Taka z niego paskuda była.
więcej grzechów nie pamiętam, żadnego nie żałuję chaos | |
|