Dane personalne
Imię: Aaron
Nazwisko: Krause, nie przepada za nim, w ogóle się do niego nie przyznaje.
Pseudonim: Zwijta jak chceta
Rasa: Hybryda (człowiek-demon)
Przynależność: Mieszkaniec
Wiek: 70
Zawód: Powsinoga, Ruchu Wyzwoleńców
Usposobienie
Najwyższa wartość: Zabić. Mieć spokój.
Charakter: Jak wiele człowiek ma emocji, radość, ekscytacja, smutek, rozpacz, żal, wściekłość, wstyd, zachwyt, agonia, tak wiele z nich przepływa przez jedno ciało tak wiele chce się ulotnić pokazać, że istnieją w tej jakże żałosnej, pojedynczej istocie, istocie ludzkiej a jednak innej od pozostałych, bardziej zażartej, wścieklej a zarazem tak spokojnej wdzięcznej i zdecydowanej. Czasami pod żelazną maską, czasami i bez niej; łowca wilków, łowca zła ujawnia swą twarz. Piękna za dnia, szkaradna zaś w nocy. Raz tak delikatna i czuła a zarazem obca i oschła a raz bestia bez granic ani żalu, wypełniona jedynie wściekłością, furią swej bestii, tą która spoczywa, spoczywa za dnia, spoczywa gdy słońce walczy swoja nieustanną walkę o dominacje, gdy przygasa, gdy zapada zmrok, bestia budzi swoje zmysły, nie ciałem, nie wrzaskiem, nie dotykiem, nie kłamstwem a zmysłem otumania jego myśli, które już nie wenerują po zawiłych ścieżkach przypuszczeń, drogach prowadzących gdzieś daleko do czegoś nieznanemu nikomu ani niczemu, jedynie widzi, jedynie słyszy i czuje chwile, czuje to czego być nie powinien, tego co powinno wić się pod ziemią, to co powinno zostać stracone i obdarte z otoczki świętości, coś co zostało splugawione, zniszczone od wewnątrz, wyżarte przez toksynę, nie maja prawa... Nie powinien ich czuć.
Chciał spokoju, chciał miłości, utęsknionej, zdradzonej, tej z której został obdarty, nie chciał odczuwać, nie chciał walczyć, ale bestia nie czeka, nie mówi później ani nie teraz, po prostu jest i otwiera swe oczy, nie spieszy się, wstaje powoli. Ma czas którego inni nie maja, ma życie które ciężko zabrać, ma moc której opisać się nie da, a wciąć się wije w amoku, w agonii swojej niemocy, bezsilności wobec bestii, której być nie powinno, która nigdy nie miała się narodzić... Głębia, poszukiwał jej lecz na darmo, gdyż był już na dnie, przez lata, przez wieki, na samym dnie ... lecz nie sam, odbicie nocy otacza go i przypomina o wściekłości, bez radości, o smutku i żalu, o łzach i krwi niewinnej, o tej krwi która była dla niego czymś tak cennym, niezastąpionym, drogocennym. I wciąż gna przed siebie ślepo, czasami niewinnie, czasami z uśmiechem na twarzy, radością w sercu, z zazdrością, z płaczem i żalem; to jego uczucia, jego własne, pokazane za dnia, gdzie promienie słońca oświetlają jego twarz, jego, jego jedyne. Czy mógłby inaczej? Czy mogły mieć rodzinę, dzieci i psa? Radośnie spędzać czas: jedząc i spiąć, czuć tą utęskniona miłość, czuć to co ukradziono. Czy to byłoby możliwe? Ile razy przyłapał się o myśleniu o cieple, ile razy został wyrwany z abstrakcyjnego snu przez ostry ból, ból ran i blizn, w dzień nie odczuwalnych zaś w nocy palących jak żelazo zatopione w ogniach podziemi. Skupiony, spokojny, mający cel, jakże szlachetny a jednak w jego rękach wyglądał jak ochlap, coś co nigdy nie miało swojego miejsca, niepotrzebne, odpychane, traktowane z daleka. Lecz on kroczy, nie za szybko ani wolno, po prostu kroczy jak człowiek, człowiek zmierzający ku Bogu, potykając się i wstając nie zliczoną ilość razy, ale wie ze on poczeka, on patrzy cierpliwie, nie wspiera, nie dopinguje po prostu patrzy i czeka aż kolejna z jego owieczek przekroczy bramę, lecz Aaron, ah ten biedny Aaron, zaślepiony zmysłami błądzi po drodze, miał już dawno być obok tego którego uważa za najpotężniejszego, tego co obdarzyć miał go łaska, lecz noc zapada a on wciąż bladzi.
Zło się nim bawi i puszy, z satysfakcji, że ta owieczka nie dozna
szczęścia, że marzenie, jakże czyste i niewinne, jest brukane, jak miesza zmysły i błądzi.., a owieczka wierzy, nie traci nadziei i prze naprzód... Pomimo wściekłości, grzechu, czynu niewybaczalnego którego się dopuścił z pełną jego świadomością, wciąż wierzy i prze, a brama jest już zamknięta...
Ile człowiek ma uczyć nadzieja, troska, rozpacz czy wściekłość, ile razy doznał szczęścia a ile smutku. Emocje przeplatają się, wypływają tak łatwo, nawet te nie chciane, te najbardziej skryte... Zamyślony a jednak tak czuły na najmniejsze szmery, puste oczy a jednak tak wyraźne tak ostre. Tak wiele sprzecznych rzeczy widać na jego zabliźnionej twarzy. Ani nie ciepły ani nie ostry, może troskliwy, może obojętny. Rozgadany a jednak cichy, dominator aczkolwiek leniwy, nie lubiący tłumów, czujący się jak dzikie zwierzę, potrzeba czasu aby zaufał, dzikie zwierzę nie brata się ze słabszym od siebie, nie szuka stada, szuka watahy, szuka braci którzy pójdą z nim w bój... Jak dotąd sam, w pustym świecie, zatęsknił, zapłakał, nie wstydził się łez, lecz nie nadużywał ich, znał ich znaczenie, znał ich wartość, lecz bez nich nie ma już jego, nie ma człowieka, jest tylko bestia. Przystanął, usadził się, lecz nie zapominał, nie zapominał o swoim celu, wybrał miejsce, wybrał to miasto, po długich poszukiwaniach, rozmyślaniach i sprzeczkach z samym sobą. Jego nora znajdowała się w miejscu które chciał zniszczyć, które chciał by przepadło. I tu zacznie swoja historie, ponura, przepełnioną tyloma emocjami, a jednak ostatnią, tak myślał, i pójdzie... tam gdzie pragnie jego serce.
Do bramy, do zamkniętej bramy..
Zalety:*Zbyt cichy ( Nie jest nieśmiały, nie lubi gadać)
*Wredny
*Nieprzyjacielski
*Zaborczy
*Zazdrosny
*Wolny w relacjach między ludzkich
*Gdy czegoś/kogoś nie lubi ponoszą go nerwy
Wady:*Szczery
*Na swój sposób troskliwy
*Lubiący bliskość ( jedynie z ludźmi których uzna za wartych tego)
*Dotrzymujący słowa
*Protector
Słabości:Człowiek ma wiele słabości, więcej niż im mu się wydaje, nawet jeśli je
sprytnie ukrywa, nawet jeżeli ich nie widać.
*Dzieci i kobiety, aczkolwiek nie lubi ich, ani ich towarzystwa
*Ciepło drugiej osoby , staje się nie uważny
*Jego szyja, nie lubi gdy ktoś jej dotyka
*Małe, ciemne, zamknięte pomieszczenia (Claustrophobia)
*Posiada bardzo rzadkie księgi i książki
*Można powiedzieć, że jest molem książkowym
Aparycja
Wzrost oraz waga: 183cm, 56 kg
Wygląd zewnętrzny:"Wszystko i nic... jest tym samym
Początkiem końca... brzydkim i ładnym
Wszystko i nic... tak mało i wiele
Biednym, bogatym
Mądrym... i głupim jak ciele"
Chude ciało, przeraźliwie, jakby dotknięte chorobą, aczkolwiek umięśnione, nie wyglądał słabo. Kreatura, na którą naciągnięto ludzką, białą skórę. Kości, jak wiele ich było, ile można było ich zobaczyć, jak wiele mięśni i ścięgien, wyżynających się z pod tej białej osłony. Zmęczona twarz, szara, smutna, samotna, tak żałosna, wołająca o odrobinę uwagi, uczucia, lecz nigdy jej nie uzyska. Wywołujące ból blizny na ciele i twarzy, głębokie, jeszcze bardziej podkreślające skronie i kości policzkowe. Jednak nie przejmował się swoim wyglądem wiedział, że taki już jego los. Szpony, smukłe i chude prawie jak u pianisty, lecz za każdym dotknięciem, uściskiem, muśnięciem uświadamiał sobie coraz głębiej, że nie jest w stanie odtworzyć delikatności pianisty, nawet z tak smukłymi szponami, właśnie, szpony... kolejny namacalny dowód tego że człowiekiem nie jest, przynajmniej nie w pełni i nigdy nie będzie. Za każdym razem wywołujący smutek i niewyobrażalną tęsknotę za matką. Kiedy byli jeszcze razem wyglądał normalnie, jak wszyscy. Czasami błądząc po mieście, słyszał nastolatki wykrzykujące jestem inna, obdarzał je wtedy spojrzeniem, wyrażającym tyle pogardy, żalu, smutku. One nie rozumiały, myślały że to tylko charakter. Ludzie są tacy sami, jedynie różnią się zbiorem emocji i wartości.
Są piękni. Tak myślał. Kremowa, jędrna i gładka skóra, włosy w tak wielu kolorach, i najpiękniejsze w nich są oczy, głębokie, odzwierciedlające duszę. On ich nie posiadał, w nim wszystko było bezbarwne, szare i puste. Dość długie, szare włosy, zawsze nosił jakąś opaskę, czasami gogle, tunele w uszach, kolczyki w obojczykach i więzienne tatuaże, tak naprawdę i bez nich zwracał uwagę. Zawsze w czerni, luźne spodnie, boxerka i bluza z kapturem, nie był ikoną mody, ubierał to co było wygodne, lub co było pod ręką.
Zamyślona, majestatyczna postawa, samotnie wędrująca po mieście, z głową uniesioną do góry, to jedyne co było godne uwagi. Nigdy się nie waha przed postawieniem kroku, robi je z wielką nadzieją, siłą i determinacją to to sprawia, że ludzi się za nim obejrzą. Czasami przywita ich z uśmiechem, czasami po prostu chwilowym spojrzeniem, a kiedy ujrzy coś innego niż strach, po prostu spuści głowę, uśmiechnie się lekko i znów pójdzie na przód..
(http://fc08.deviantart.net/fs40/f/2009/053/5/0/Sketchez__Gabe_point_by_Creature13.jpg)
Znaki szczególne:*Blizny na twarzy
*Tatuaże więzienne
*Palce zakończone szponami
*Kły
*Jak się zdenerwuje to mu się oczy zmieniają, czerwone, świecące, lisie
Informacje poboczne
Życiowe motto: "Idź przed siebie, zostaw cienie. Pragniesz - ryzykuj spełnienie."
Ciekawostki:*Zawsze ma ze sobą broń, dosyć starą, ma do niej sympatię
*Trenuje dość sporo ( Iaido, Taj jitsu, Bakator, Muay thai, Kung fu, Box, Teakwondo, Ju-jitsu, Tai chi chuan kyudo, Capoeira, Brazilijskie jiu-jistu, Kick-boxing )
*Często miewa koszmary, przez to cierpi na bezsenność
Historia: Dziecko mężczyzny, demona i pięknej kobiety, człowieka, polki. W jego oczach tak piękna, piękniejsza niż kwiat, niż wszystkie kolory. Promienisty uśmiech który widział każdego dnia do czterech lat. Nie znał prawy, nie wiedział. Miał kochająca rodzinę, był szczęśliwy, nic więcej nie chciał. Niewinne, czyste dziecko, nie wiedziało że szczęście nie jest długie... Zimna noc, czerwony księżyc, obudził się malec... jakże modły, czym zawinił. Czym zawinił cztero-letni chłopiec aby ujrzeć to.
15 sierpnia 1944
Mieszkali w wiosce, mieli wielki dom, las na własność, posesje. Wszyscy zdawali sobie sprawę z zagrożenia, demon proponował przenosiny, był potężny, mógł wszystko, lecz piękna kobieta jedynie się uśmiechnęła, a on przeczytał jej w myślach: "mamy synka ".Uklęknął, przytulił się do brzucha, wyglądali tak majestatycznie w tej chwili, jak z bajki o niekraczącej się miłości.
"Chce aby wychował się tutaj" przerwała cisze. Mężczyzna spojrzał na nią zaniepokojony.
"Chce aby widział piękno tych okolic, chce aby obdarzył swoja ojczyznę miłością równie duża jak tą do mnie ".
Dni mijały, woja cichła a szczęśliwe dni wypełnione blaskiem słońca stały się codziennością kochającej się rodziny. Jednak coś poszło nie tak, coś wyszło złe. Kłótnia najpierw jedna potem więcej, łzy, ucieczka i wymuszony uśmiech matki. Chłopiec nic nie rozumiał, nie wiedział.
"ON JEST DEMONEM, NIE MOŻE TU ZOSTAĆ, MUSI IŚĆ ZE MNĄ DO TAMTEGO ŚWIATA, ZROZUM TO!!! NIE CHCE CIĘ STRACIĆ!"
"NIE ODDAM CI SYNA ON JEST MÓJ! NIE POZWOLĘ CI NA TO! "
Kilka kłótni później, kilka dni, kilka nieprzespanych nocy. Znów obudził się z koszmaru, pobiegł jak to miał w zwyczaju do sypialni rodziców, lecz to zobaczył było straszniejsze od jego koszmarów, od bestii przychodzącej do niego w nocy. Czerwień, była wszędzie, na środku sypialni leżało ciało, wydawało się takie kruche, niewielkie a nad nim klęczał bestia, rogata i przerażająca. Aaron nie znał tego wizerunku, ale znał twarz kobiety, już nie była promienista, uśmiechnięta. Była spokojna, lekka, otoczona czerwienia, w tedy coś pękło, zazgrzytało, mężczyzna odwrócił się by zobaczyć swego syna, lecz nie był już tym samym niewinnym zwierzaczkiem za jakiego go miał. Bestia się przebudziła, owinęła się lisia, paskudna forma, wokół niego. Czarna jak smoła, z czerwonymi ślepiami a on sam miał twarz diabła. Kły, oczy przypominające te u bestii, i szpony. Wściekłość, furia i zmysły, tylko to czuł. Obudził się kilka dni później, leżał w sypialni, nic nie pamiętał z poprzedniej nocy, od momentu zobaczenia czerwieni i twarzy kobiety. Ale wiedział że coś się zmieniło, już nie było tak samo, jego ciało, umysł, priorytety, plany, ambicje, wyobrażenia wszystko prysnęło. Od tamtego dnia podążą przed siebie, swoja ścieżka, samotnie, trenując, czytając, zdobywając wiedzę, zabijając, zdobywając
doświadczenie. Nie było żalu ani wściekłości, był czysty plan. Z czasem przyszła odraza, nie tylko do bestii ale i do niego samego, nie walczył już tylko z demonami, ale także z samym sobą.
A historia toczy się dalej, lecz rozpoczyna się nowy rozdział, może wypełniony miłością i szczęściem, ale na pewno nie zabraknie w nim czerwieni, tej samej czerwieni z tamtej nocy. Ostatni rozdział, długa historia dobiega końca, lecz on nie będzie łatwy, krótki. Historia się kończy...
Chaos