Cztery ściany, na nich odpadające pozostałości tynku czy bóg wie czego, odsłaniają stare cegły. Podłogę pokryta oczywiście brudnym betonem, oh... jak przytulnie. Obok starych krat z wieloma zamkami stoi wiadro, postawione tu w wiadomym celu. Pod naprzeciwległą ścianą stoi szkaradna, metalowa prycz, z materacem znalezionym chyba na odzysku. Co? To wszystko? Spokojnie, znajdą się jeszcze ozdoby w postaci przerdzewiałych kajdan wiszących na jednej z bocznych ścian. Kwintesencją nastroju tego pomieszczenia jest unoszący się w powietrzu zapach stęchlizny i wszechobecna wilgoć. Światło? Możesz liczyć tylko na łaskę poświaty zza krat, niestety nikt nie raczył umieścić tu żadnego źródła światło. Cóż, na okno nie ma co liczyć, cela znajduje się głęboko pod ziemią.
Pierwszą rzeczą jaką zrobił Lilith po chamskim wrzuceniu go do celi było kopnięcie niewinnego wiadra, które napatoczyło się wprost pod jego stopy.
-Świetnie! -sarknął z frustracją gromiąc wzrokiem wiadro.
Po szybkim rzuceniu spojrzenia na pomieszczenie, do którego trafił jęknął ze zrezygnowaniem. Więc to tu przyjdzie mu czekać za karę?
Uh! I po co mu to było?! Gdyby nie pchał się w tą robotę nigdy by tu nie wylądował. Niewolnik! Powiedzieli mu, że od teraz jest niewolnikiem! To śmieszne! On chce pracować, nie gnić w celi.
Nie nie... spokój, to przede wszystkim.
Lilith z krytycznym spojrzeniem podszedł do pryczy i gdy tylko lekko na niej przycupnął, skrzywił się od razu. Tak cholernie niewygodne...
I co teraz? Ma siedzieć i czekać na łaskę jakiegoś dryblasa? Lizać jego buty? Tak upokorzony... zdegradowany do roli niewolnika. Co za ironia. On? Tak dobry w swoim fachu informator ma siedzieć bezczynnie tyle czasu?
W tym momencie niestety nie ma innego wyjścia niż zapadnięcie w letarg. Kładąc się w poprzek starej pryczy zamknął oczy i splótł dłonie na piersi. Cholera, niech ktoś szybko go stąd zabierze!